Polska w niewielkim stopniu wykorzystuje możliwości korzystania z taniej i bezemisyjnej energetyki wiatrowej. Na przeszkodzie stoi ustawa z 2016 r., która ma być jednak zmieniona jeszcze w tym kwartale.
Bez zmian w prawie może nie powstać żadna nowa elektrownia wiatrowa. Inwestycje, które dziś wchodzą w fazę budowy, to projekty rozpoczęte jeszcze przed wprowadzeniem zasady 10H w ramach ustawy odległościowej
Alarmuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej
Obowiązująca ustawa z maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych wprowadziła jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie zasad odległościowych – tzw. zasadę 10H, czyli dziesięciokrotność wysokości elektrowni wiatrowej jako minimalną odległość nowej inwestycji od istniejących zabudowań mieszkalnych i form ochrony przyrody. Skutkiem wprowadzenia tej zasady jest ograniczenie możliwości budowania nowych elektrowni wiatrowych oraz inicjowania nowych projektów farm wiatrowych, a także zablokowanie rozwoju budownictwa mieszkalnego w sąsiedztwie istniejących elektrowni.
Rząd też chce zmian
Problem zaczął dostrzegać także rząd, dlatego nowelizacja tego przepisu jest obecnie procedowana. W grudniu 2021 r. projekt nowelizacji został pozytywnie zaopiniowany przez Wspólną Komisję Rządu i Samorządu Terytorialnego. – Liczymy, że po przyjęciu projektu przez Radę Ministrów trafi on do Sejmu jeszcze w I kw. 2022 roku. To bardzo ważny krok dla rozwoju naszej gospodarki, a zyskają na tym wszyscy. Nowe farmy wiatrowe przy najlepszym scenariuszu rozwoju zagwarantują 70-133 mld zł przyrostu PKB, 490-935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów, ok. 80 mld zł zamówień na produkty i usługi w łańcuchu dostaw oraz 51 do 97 tysięcy nowych miejsc pracy w perspektywie do 2030 r. Tego potencjału nie można zmarnować – mówi Piotr Czopek, dyrektor ds. regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej.
– Głównym celem ustawy jest wykorzystanie krajowego potencjału lądowej energetyki wiatrowej i doprowadzenie do zwiększenia produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Stale rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, wysokie koszty krajowego węgla, zmiany klimatu skłaniają nas do pozyskiwania energii z innych źródeł niż z paliw kopalnych. Rozwój energetyki wiatrowej to szansa na tańszą, bezemisyjną energię dla Polaków. To także szansa dla polskiego przemysłu, aby utrzymać międzynarodową konkurencyjność – mówiła Anna Kornecka z Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii podczas webinarium 11 maja zeszłego roku w Warszawie.
Jak przyznała Kornecka, do ministerstwa docierały postulaty samorządów, organizacji wspierających rozwój OZE, społeczności lokalnych, aby zliberalizować regułę 10H. Zmienił się także klimat wokół lądowych elektrowni wiatrowych. Z badania opinii społecznej przeprowadzonego na zlecenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska w listopadzie 2020 r. wynika, że 85 proc. ankietowanych popiera rozwój lądowej energetyki wiatrowej. 75 proc. ankietowanych popiera budowę takich farm w swojej okolicy. – W odpowiedzi na postulaty różnych środowisk przygotowaliśmy projekt zmian w tzw. ustawie odległościowej – mówiła Kornecka.
Co nowego w ustawie
Według propozycji rządowych utrzymane zostaną przepisy podstawowej zasady lokowania nowej elektrowni wiatrowej – może powstać wyłącznie na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Obowiązek sporządzenia MPZP lub jego zmiany na potrzeby inwestycji będzie jednak dotyczył obszaru prognozowanego oddziaływania elektrowni wiatrowej, a nie jak dotąd całego obszaru wyznaczonego zgodnie z zasadą 10H.
Utrzymana zostanie ogólna zasada 10H, ale w szczególnych przypadkach to gminy będą mogły decydować o wyznaczaniu lokalizacji elektrowni wiatrowych w ramach procedury planistycznej. Oznacza to, że MPZP będzie mógł określać inną odległość elektrowni wiatrowej od budynku mieszkalnego. Prognozy wykonywane na potrzeby projektu lub zmiany MPZP dla elektrowni wiatrowej będą obowiązkowo uzgadniane, a nie jak dotąd opiniowane, z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska.
Ostateczne warunki lokalizacji będą określane w ramach decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla danej inwestycji wydawanych przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (RDOŚ) na podstawie szczegółowego raportu oddziaływania na środowisko.
W projekcie przyjęta zostanie bezwzględna minimalna odległość nowej elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych. Za taką, na podstawie praktyk stosowanych w innych krajach UE oraz wskazywanych w opracowaniach naukowych, uznaje się odległość 500 m. W przypadku gmin, w których już są lądowe elektrownie wiatrowe, mogą powstać w ich otoczeniu budynki mieszkalne pod warunkiem spełnienia wymagań dot. bezwzględnej minimalnej odległości lub większej wynikającej z przyjętych stref ochronnych wokół elektrowni w MPZP, lub w decyzji środowiskowej.
Odległość minimalna nie będzie miała już zastosowania dla określenia odległości elektrowni wiatrowej od form ochrony przyrody.
Bez tej nowelizacji taniej energii elektrycznej z wiatru nie będzie. Co więcej, konsekwencje mogą być dramatyczne, jeżeli chodzi o dalszy wzrost kosztów energii elektrycznej, której wytworzenie wiąże się z wysokimi opłatami za prawa do emisji CO2. W efekcie podwyżki cen będziemy odczuwać wszyscy
uważa Maciej Marcjanik, prezes Projekt Solartechnik